Forum www.zdzislawasosnicka.fora.pl Strona Główna www.zdzislawasosnicka.fora.pl
Forum o Zdzisławie Sośnickiej
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

U mnie było to tak...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.zdzislawasosnicka.fora.pl Strona Główna -> Zdzisława Sośnicka i ja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TomekG
Administrator



Dołączył: 27 Paź 2011
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 17:04, 29 Paź 2011    Temat postu: U mnie było to tak...

Jak to u mnie się zaczęło? Hmm, jak to mówią najlepiej zacząć od początku. Wink Ale to będzie dłuższa historia, nie tylko o Zdzisławie Sośnickiej. Smile Pominę może zespoły, które słuchałem w latach 80-tych i początkach lat 90-tych. Przede wszystkim dlatego, że urodziłem się w roku 1979. Wink No dobra - z mroku dziejów pamiętam nagrywanie na magnetofon każdej piosenki Modern Talking, jedną, wiadomo jaką, piosenkę Europe, a już w bardziej świadomych czasach zespół Queen się na krótko pojawił. Trochę kaset miałem.

Może i przetrwałby dłużej, ale pojawiło się coś wtedy niesamowitego... Niestety nie była to jeszcze Zdzisława Sośnicka Wink , a zespół Nirvana. To naprawdę było szaleństwo, którego nie zrozumie nikt, kto podobnych rzeczy nie przeżył. Ludzie mieli swoich Presleyów, Woodstocki, a my mieliśmy grunge. Pierwsze niegrzeczne zachowania i muzyka.... Wiadomo Wink Ten okres trwał dosyć długo – od początków tej muzyki aż do jej końca i dalej. Słuchało się wielu zespołów tego nurtu, ale także dochodziły inne rzeczy – Black Sabbath, Led Zeppelin... U mnie szczególnie dużo było tego drugiego (chociaż był moment w którym stwierdziłem, że przez tego wyjca tego nigdy słuchać nie będę, ale zdanie po jakimś czasie zdecydowanie zmieniłem Smile ) I było coś jeszcze, coś co uważam za początek moich muzycznych zmian. Chociaż wtedy nie miało to wpływu na pozostałą słuchaną muzykę. U mnie zespół, to była gitara, bas, perkusja i vocal . Nic mi więcej do szczęścia nie było potrzebne, a wręcz przeciwnie. No właśnie i było sobie The Doors... Oczywiście Morrsison, to Morrison, ale klawisze Manzarka...

To było coś zupełnie innego, to one tam rządziły. I o dziwo były fajne... Smile Przez cały okres bardzo rockowy trafiały się też inne rzeczy, wiadomo jaka był muzyka lat 90-tych. Dla mnie to takie trochę inne lata 80-te i rock. Z poza rocka chyba najbardziej lubiłem Prodigy. Bywały przy tym odloty, oczywiście mowa tu o odlotach czysto muzycznych. Smile

Gdzieś w okolicach roku 2001 nadszedł „piękny” okres w którym wręcz odrzuciło mnie od rocka. Nie mogłem wręcz słuchać gitary, a moja stała w kącie i pokryła się kurzem. Nawet zastanawiałem się czy nie zrobiłem błędu kupując sobie jakoś niewiele wcześniej drugą, a pierwszą elektryczną. Myślałem, że lepszą opcją może byłoby kupienie sobie klawiszy. Tylko, że właściwie to ja nie zmieniłem wtedy jakoś swoich muzycznych zainteresowań. Albo inaczej mówiąc nie pojawiły się nowe. Oczywiście to nie stało się nagle. Na początku odcięło mnie od grunge i od tamtej pory do niego nie wróciłem, ani razu nie przesłuchałem od tamtej pory płyty z taką muzyką. Na pewno przez jakiś czas jej miejsce zajął wtedy inny rodzaj rocka, czyli przede wszystkim wspomniane wcześniej Led Zeppelin. Słuchało się też trochę innych strasznych rzeczy Nine Inch Nails. Tak gdzieś do Marilyn Mansona. Dalej nie sięgnąłem, nigdy nie dotknąłem praktycznie metalu, który w najlepszym przypadku mnie rozśmieszał. Smile

Ale tak jak wspomniałem, w pewnym okresie nastąpiło całkowite załamanie rocka. Wyjątkiem było tu Lady Pank, oraz może jeszcze Republika, ale to już inny rodzaj rocka trochę. Nie pamiętam dokładnie jak to wszystko następowało, ale wiem, że w roku 2001 pojawił się prawdziwy przełom – Depeche Mode. O ile płyta Ultra zainteresowała mnie już podczas swojej premiery(czyli w roku 1997), co było trochę straszne – ojejku Depeche Mode mi się podoba, Smile kawałkami takimi jak „Barrel of a gun” i „It’s no good” z których szczególnie ten pierwszy był dosyć rockowy, to... Co prawda Depeche Mode znikło, ale gdzieś tam z tyłu głowy musiało siedzieć, gdy we wspomnianym roku 2001 kolega pożyczył mi kasetę Ultra właśnie, a potem nie kazał oddawać, bo miał to na płycie. Ultra Ultrą... Ja chciałem więcej. Kupiłem składankę singli 86-98 i włączyłem. Wiadomo, że ta muzyka już nie była rockowa, a tu... to mi się podoba, to mi się podoba... Wszystko mi się podoba. W tym czasie wyszła kolejna płyta zespołu, którą kupiłem, dostałem w prezencie pierwszą płytę...

Tak i to już był koniec, bo pierwsza płyta tez mi się spodobała... Smile Nie mogę powiedzieć, że zostałem depechem, bo to już nie był ten wiek też chyba, ale ostatnią koszulką z zespołem, w której chodziłem było jakby nie patrzeć DM. Mam też oczywiście wszystkie płyty i pobawiłem się też w zbieranie bootlegów video i audio. Bootlegów video chciałem mieć 101, ale nie doszedłem do tej ilości(wtajemniczeni wiedzą co oznacza ta liczba Smile ). Słuchałem oczywiście wtedy też innych zespołów tego okresu, new romantic i te sprawy. Ale żadnego zespołu nie słuchałem na tyle poważnie co DM. Żeby było ciekawie, to cały czas towarzyszyło mi wtedy Lady Pank i Republika. Ale DM... Tak, to była jakaś tam jeszcze fascynacja muzyczna i naprawdę już niewielka odrobina (młodzieńczego?) szaleństwa. Na dyskoteki nigdy nie chodziłem, ale miałem możliwość chodzenia na rockoteki, namiętnie co tydzień. W tym okresie sporo męczyło się DJ-a o puszczanie tam DM. Wink

Cóż muzyka była wtedy dla mnie nadal bardzo ważna, ale podejście do niej się zmieniło( i bardzo dobrze zresztą). Na pewno nie była już moim „bogiem”. Była aż muzyką i tylko muzyką. Potrafiłem np. słuchać... Papa Dance, oczywiście nie traktując ich poważnie, oni zresztą sami siebie chyba też nie traktują poważnie... Wink Takie trochę muzyczne jaja, których z zasady nie cierpię lub są mi obojętne, np. ZZ Top, AC/DC. Chociaż może trzeba by odróżnić jeszcze muzyczne żarty od muzycznego cyrku, bo to chyba tak określam to czego w muzyce nie lubię. Ale może mniejsza z tym. Smile

Okres całkowitego(praktycznie) odstawienie gitarowych dźwięków mijał. No, samo DM przecież tak do końca mnie od nich nie odcinało. Dave Gahan prawie się przecież wykończył chcą zostać rockowym bogiem... DM to jednak dla mnie przede wszystkim nie gitary. W tym czasie trochę zdarzyło mi się słuchać znowu Led Zeppelin, więcej Lady Pank. Do grania na gitarze wróciłem już dużo wcześniej, stała niedługo(ta, m.in. przez Lady Pank, jak słucham, to też chcę grać). Z tych znaczących rzeczy dla mnie na pewno musze wymienić jeszcze Kraftwerk, czyli wycieczka w jeszcze inne rejony. Przecież to początki techno Wink, zresztą czego początkiem nie był Kraftwerk... Wink. Nadal zostało Prodigy, gdzieś tam zawsze kręciło się The Cure. A później doszedł Dżem, Marek Biliński, Kapitan Nemo... To wszystko sporo znaczące dla mnie zespoły(na różne sposoby). Cześć z nich, to już czasy dla mnie całkowicie współczesne. Ogólnie odciąłem się od tego co było przed Depeche Mode(myślę, że od DM już wszystko zostanie na stałe). Tak jak wspominałem grunge dla mnie nie istnieje. Mogę za to wrócić do Led Zeppelin, chociaż nie wiem czy w tym roku słuchałem.... Cały czas słucham Lady Pank więc do tego wracać nie musiałem. Dosyć dawno nie słuchałem Republiki, ale wiem, że w końcu to zrobię i do niej przyznaję się jak najbardziej. Wink

No i pora na te czasy najnowsze i największe odkrycia, już nie szaleństwo, ale całkowicie świadome rzeczy. Wink Może wracając jeszcze do wcześniej wymienionych( bo wiele z nich zacząłem słuchać niewiele wcześniej niż te wymienione za chwilę, a może i praktycznie jednocześnie...). Kto wie czy tych rzeczy nie słuchałbym wcześniej. Z kilkoma myślę, że byłyby spore szanse. Chociażby w dawnym okresie Dżem, o którym wiedziałem tylko, że istnieje i dziwnie mi się kojarzył z jakimiś...harleyami i niewiadomo jeszcze z czym... Chyba mniej więcej tak to było. Nigdzie nie słyszałem całej reszty ich twórczości, nie wiedziałem kto to jest Riedel, nikt nie próbował mi tego podsunąć. Mógłbym jeszcze wymienić sporo rzeczy.

Przejdę jednak do rzeczy najnowszych. Hmm, myślę, że jakieś 3 lata temu – Niemen. Co prawda próbowałem po raz pierwszy zmierzyć się z tym w roku 2000, gdy kupiłem mojej mamie w prezencie składankę „Czas jak rzeka”. Ale czegoś mi tam brakowało. No wtedy pewnie po prostu brakowało gitary, riffów. Nazywałem to chyba brakiem czegoś charakterystycznego... Chyba w jakimś tam stopniu zwróciłem wtedy uwagę na „Płonącą stodołę”, ale nie było to nic szczególnego. Pewnego dnia jednak chcąc posłuchać czegoś innego i znowu zrobić prezent... Ten dzień nastąpił sporo lat po pierwszej próbie. Miałem już inne nastawienie muzyczne i ... zrobiłem prezent głównie sobie. Smile Na początku trochę musiałem mieć na to czasu, ale spodobały mi się te starsze nagrania Niemena, oraz ten Niemen większości nieznany. To był też przeskok w coś nowego. Na pewno mogę napisać, że ze starszych rzeczy na pewno jako jedno z pierwszy wpadło mi „Gdzie to jest”, a z nowszych „Kamyk”. Oj tak „Kamyk” to było coś. Wink A wiadomo, że jak się coś spodobało, to później już poszło. Uważam, że słuchanie Niemena było zaczęciem obcowania z czymś więcej, co ciężko jest określić. Niemen to osobowość, głos, różnorodna muzyka, eksperymenty z nią. Próbował stworzyć coś swojego, polskiego Na ile mu się to udało, tu oceny są różne. Na pewno wiem, że po dłuższym słuchaniu Niemena ciężko słuchało mi się „anglosaskiej” muzyki.... Wink Co zresztą w pewnym stopniu zostało mi do dzisiaj, bo teraz żyję raczej głównie muzyką polską. Oczywiście Niemen to kolejna postać muzyczna, której nikt mi nie pokazał. Niemena to akurat zna chyba każdy, ale Niemena nieznanego... No właśnie, myślę, że do Led Zeppelin mógł podpasować. Chociaż to jednak inne bajki. Wink O Niemenie pewnie bym mógł długo pisać, ale mimo wszystko staram się lecieć skrótem Wink Bo sedno sprawy...

I tutaj wyraźnie zaczynamy się zbliżać do odkrycia Zdzisławy Sośnickiej... Nie pamiętam jak to było dokładnie. Jedno wiem na pewno, że od dawna wiedziałem, że był sobie taki polski zespół, który ponoć nagrał kiedyś wielką płytę, a płyta nazywała się „Cień wielkiej góry” i że to była wtedy prawdziwa „Budka Suflera, a nie jak teraz... Tzn. tak słyszałem Wink Ale jakoś nigdy nie sięgnąłem po tę płytę we wcześniejszych latach. Znowu nikt nie podsunął? No nie, a były też czasy, że internetu nie było wcale, że nie był wszędzie... A czego nie pamiętam? Nie pamiętam czy w końcu po prostu zdecydowałem się sięgnąć po tę płytę, czy zmusił mnie do tego Niemen, przez to, że na niej trochę zagrał i chciałem usłyszeć co. Prawda być może leży po prostu pośrodku jak to zazwyczaj bywa Wink O tak, to była rzeczywiście dobra płyta i dobry zespół. To tego powinienem słuchać w okresie rockowego szaleństwa. Smile Ale wtedy, to ja nie wiedziałem , że coś takiego istnieje...Spodobały mi się też płyty z lat 80-tych, które niekoniecznie zbierają najwyższe oceny nie wiedzieć czemu. Ja tam lubię np. płytę „Giganci tańczą”. Najnowsze dzieła, te licząc od „Nic nie boli tak jak życie” z roku 1997... No cóż, bywają fajne momenty na tych płytach, ale też koszmarki.... Swoje to oni jednak zrobili.

Żeby było ciekawiej, to ja właściwie nie słuchałem zespołów w których śpiewały kobiety i samotnych kobiet też. Wink Po prostu z zasady mi się to nie podobało. Jedyne odstępstwo od tego dotyczyło lat 80-tych i muzyki z tego okresu, bo tam właśnie mi to do siebie często pasowało. Ale to było ewentualnie słuchanie przypadkowe. W telewizjach muzycznych jak jeszcze istniały, w radio, no i w internecie. A mam go dopiero w domu od roku 2004 o ile się nie mylę. No może się mylę, ale jeśli wcześniej, to niewiele. Jednak słuchanie Budki i świadomość tego, że nagrywali z Urszulą i Trojanowską... Cóż, chciałem posłuchać więcej Budki Suflera. Smile

No to prosimy Urszulę. Oczywiście nie znać Urszuli się nie da. Znałem trochę rzeczy, ale nigdy ich nie słuchałem. Ale zacząłem i... usłyszałem rzeczy, których nigdy nie słyszałem, a i na te znane spojrzałem w zupełnie inny sposób. Byłem naprawdę zdziwiony. Np. piosenką „Szał Sezonowej Mody” Przecież słuchając tego co wcześniej wymieniłem, to takie rzeczy powinienem znać, a na pewno muszą mi się podobać. Spodobał mi się też głos Urszuli. Dokładnie to pewnie jego barwa Wink Sama Urszula też mi się spodobała, ale to już inny temat Wink I naprawdę niekoniecznie mający związek, o czym później. Smile

Izabela Trojanowska. A z nią początki miałem trochę wcześniej, ale to był jednorazowy wybryk Wink. Przez Lady Pank trafiłem na piosenkę „7 nocy bez ciebie” w której maczał palce Borysewicz. Był to jeszcze taki okres, że trochę się wystraszyłem, że to mi się podoba. Wink Ale na tym się skończyło. Wróciłem do niej w okresie Budkowym. Jeden z pierwszych kontaktów(możliwe, że coś tam wcześniej próbowałem słuchać) był koncert Budki Suflera z 1994 roku, który jest na YT. Jakoś nie bardzo mogłem przetrawić Trojanowską. Pewnie i muzycznie, ale jakoś (nie wiem teraz dlaczego) nie mogłem przetrawić tekstów. Nawet wspominałem komuś, że zacząłem słuchać Urszuli, ale Trojanowska to nie bardzo, a nawet chyba, że ...śpiewa tylko o jednym... Wink Ale jakiś czas później zmieniłem zdanie. Wiadomo, że dwie pierwsze płyty Trojanowskiej, to pod wieloma względami prawdziwe perełki( tekstowo też Wink ) Kto tego nie dostrzega niech żałuje. Wink Szkoda, że później już nie było tak dobrze...

Ale ja tak sobie gadam o tej Budce i około budkowych sprawach , a nie wymieniłem pewnego nazwiska – Lipko. Oj i tu już jesteśmy blisko. Smile Oczywiście szukałem różnych informacji na temat Budki Suflera, czytałem różne rzeczy z kim to oni nie współpracowali... Lipko został jednym z moich muzycznych guru. Wink No i „Aleja Gwiazd”. Smile To kawałek, który od dawna siedział w mojej głowie. Nawet nie pamiętam jak tam trafił. Pewnie przez radio jak miałem te 8 lat. Smile Często brzdękałem go sobie na gitarze(wiadomo, który moment). Naprawdę nie wiem skąd go dokładnie wyciągając, z jakiego miejsca w mojej głowie. Wink Co ciekawe nie próbując go usłyszeć ponownie. Po prostu była to jakaś tam piosenka, którą pamiętałem. W dodatku sobie podśpiewywałem, ale żeby nie było za dobrze, to z błędem – „Wojna i śmierć zaraz po niej” Smile Nawet kiedyś ściągnąłem paczkę chwytów na gitarę, bo były tam chwyty do tego kawałka. Ale były strasznie proste, albo inaczej mówiąc nie różniły się od tego jak ja to grałem i na tym się skończyło, nadal nawet nie posłuchałem wtedy tej piosenki. Smile

Ale w końcu nadszedł ten moment... Lipko zapewne miał w tym swój udział, Wink ale po prostu siedziałem z gitarą myśląc co tu sobie zagrać... I włączyłem... Szok! Smile Jakie zdziwienie, że to jest aż takie fajne, tak fajne, że słowo fajne brzmi tu śmiesznie. Wink Ta muzyka, ten glos! Wiem, że przesłuchałem to wtedy chyba z 3-4 razy pod rząd, grając przy tym na gitarze. A także pewnie nie grając, a potem grałem sam. Nie jestem jakimś tam super gitarzystą, ale po swojemu dosyć szybko sobie ułożyłem cały kawałek. Na pewno później słuchałem tego jeszcze wielokrotnie, a później sprawdziłem co napisał jeszcze Lipko i siadłem do YouTube. Chyba na wikipedi wśród najważniejszych utworów, albo na płycie z przebojami Romka Lipko zalazłem info o „W kolorze krwi” i „Serce pali się raz” i włączyłem... I nic.... Smile Nie znałem, nie powaliło mnie na kolana(słuchając płyt doszedłem do tego, że kilka rzeczy słyszałem, ale bardzo niewiele, oprócz „Alei gwiazd”- „Deszczowy wielbiciel”, „Żegnaj lato na rok”, Uczymy się żyć bez końca” i prawdopodobnie „Bez Ciebie jesień” - już mi teraz to uciekło - oraz piosenki z Wodeckim, a także wizerunek Sośnickiej z czasów "Alei Gwiazd". Jak go zobaczyłem, to gdzieś się tam pojawiło, że ja tą panią już gdzieś widziałem...) Mniej więcej w tym czasie nagrałem też komuś różne przeboje z festiwalu w Opolu, gdzie był „Dom, który mam" z Opola 79. Ani mnie nie odrzuciło od telewizora, ani nie zachwyciło. Wiedziałem tylko, że to jakaś tam gwiazda śpiewa jakiś swój utwór. Sośnicka wydawała mi się przy tym taka hmm, nie wiem jak to ująć.... Może dostojna?

Tak do końca „nic” to ja w tym wszystkim za pierwszym razem nie mogłem usłyszeć, bo do kawałków wróciłem. I posłuchałem jeszcze raz, drugi, trzeci i w końcu utonąłem... Smile Muzyka wydawała mi się taka dopasowana do głosu(tak, Lipko rósł w oczach Wink ) A sam głos, ogólnie i te momenty... jak „wiecznyyyyyy”. Po prostu zostałem rozbrojony. Lubiłem głosy, które słuchałem wcześniej, ale czegoś takiego ze mną nie robiły... Słuchając Zdzisławy Sośnickiej można na chwilę zapomnieć o całej reszcie piosenki. Po prostu istnieje tylko ona. A przecież muzyka też jest niesamowita, to zupełnie inna jakość od wszystkiego co słuchałem wcześniej. I żeby było śmiesznie... Zdzisława Sośnicka jako kobieta mi się na początku... nie podobała, więc to nie polegało na tym. Nie umiem sobie teraz tego wyjaśnić. Smile Twierdziłem, że na „Alei gwiazd”, to jeszcze jakoś wygląda, ale wcześniej.... Miałem wtedy na myśli chyba czas „Odcieni Samotności”(chyba dokładnie Poznań 79), może jeszcze to Opole 79, gdzie ona rzeczywiście wygląda trochę inaczej niż zwykle. Żartuję sobie, że to jej siostra była zamiast niej. Wink Musze to zapisać, bo za niedługo przestanę w to wierzyć, że tak było. Smile Oczywiście w ogóle mi to nie przeszkadzało żeby przeżywać to o czym napisałem wcześniej. Po prostu wystarczał głos. U wokalistek najważniejszy jest głos i tego się trzymam, ale ciężko w przypadku Sośnickiej nie mówić o jej urodzie. Teraz jak widzę ją np. z okresu „Odcieni Samotności”, to nie będę kłamał, że mi się oczy do monitora nie przyklejają Wink No cóż, wcześniej mnie chyba muzyka i głos zaślepiły. Smile

No tak, ale „W kolorze krwi” i „Serce pali się raz” to były początki... Żeby sprawdzić co kryje się dalej, postanowiłem użyć internetu. Nie będę kłamał, że było inaczej. Jak się niestety okazało było to w wielu przypadkach jedyne wyjście...(teraz oczywiście to co można mieć, to mam kupione i jak najbardziej oryginalne i czekam na więcej...). Kawałki przesłuchiwałem losowo, z różnych płyt i od razu nagrywałem. Jeśli coś mi się na początku w miarę podobało, albo mnie nie wystraszyło raczej Wink, to zostawiałem, do dalszego słuchania. Wiem, że jedną piosenkę wyłączyłem od razu, bo wydała mi się straszna, a była to najprawdopodobniej „Idę przed siebie”(długo pamiętałem, ale potem jakoś się ulotniło).... Smile

Ogólnie te przesłuchania były pewnym szokiem. Zdziwiłem się, że jeszcze jakaś muzyka może mnie tak ruszyć. Tak inna od tego czego słuchałem wcześniej. Że we wczesnych latach 70-tych był ktoś taki, że jednak nie był sam Niemen(zresztą uważam, że Sośnicka i spółka w pewnym sensie go przewyższa). Słuchałem radia z polską muzyką z tego okresu, są tam czasami rzeczy po prostu straszne. Jeśli nawet jakoś ciekawe muzycznie, to teksty po prostu zabijają... Wink A tu nagle słyszę coś takiego. Głos, muzyka i teksty na odpowiednim, wysokim poziomie (no, może znajdą się wyjątki Wink ) Nie mówię, że poszło to tak od razu ze starszymi rzeczami. Smile Gdy kupowałem już dwie pierwsze płyty, to bardziej żeby je mieć niż słuchać, ale to szybko się zmieniło. Smile Słuchałem Niemena, więc byłem w pewnym sensie oswojony z muzyką tamtych czasów Wink „Odcienie Samotnosci”... Widzę jakąś bajkę( w jak najlepszym tego słowa znaczeniu) . Sośnicka, orkiestra i nic więcej nie jest potrzebne do tego... Ciężko nie być zaszokowanym nie znając tego wcześniej. Ciężko też nie być zaszokowanym gdy dowiadujesz się, że tego po prosu znać nie możesz, bo tego w dużej części nigdzie nie zobaczysz, nie usłyszysz i nie kupisz... Na szczęście jest internet i jak ktoś cię na to nie naprowadzi, to masz jeszcze szanse zobaczyć to przez przypadek lub z jakiegoś powodu tego szukać. Mój powód już znacie Smile

No cóż, musze powiedzieć, że po słuchaniu Sośnickiej powrót do słuchania Urszuli i Trojanowskiej nie jest taki do końca prosty. Wink Muzyka muzyką, jest po prostu też inna, ale głos.... Można stwierdzić, że Urszula i Trojanowska nie śpiewają... (O co Trojanowskiej tak w sumie do końca nigdy nie podejrzewałem chociaż lubię jej głos Wink ) Ale to się tyczy nie tylko ich. Mógłbym wymieniać i wymieniać nazwiska. Smile I tu nie chodzi chyba o nic co można zmierzyć, a na pewno nie tylko to. Dla mnie to między innymi taka naturalność i lekkość śpiewania. No i to nieuchwytne coś... Być może dużo robi tu też profesjonalizm, ale wiadomo, że to jeszcze mało... Tych rzeczy może nawet nikt nie ma. Ja nie słyszałem.

P.S. Tą historię zapewne można by wydłużyć sporo, ale ... Smile Na pewno nie wszystkie zespoły i wokalistów wymieniłem. Z teraźniejszego okresu trzeba by wymienić chociażby pojedyncze kawałki. Np. Dwa plus jeden(XXI wiek, Superszczur, ale też kilka starszych) jakiś Lombard( np. Kryształowa), a i nawet w Bajmie coś ciekawego by się znalazło, Klincz, kilka kawałków Jantar... Ostatnio dopiero odkryłem kilka fajnych kawałków Jurksztowicz... Aha, no i zapomniałem jeszcze o jednym muzycznym żarcie – Franek Kimono Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez TomekG dnia Pon 0:32, 31 Paź 2011, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.zdzislawasosnicka.fora.pl Strona Główna -> Zdzisława Sośnicka i ja Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin